Oprócz inteligencji życiowej, realnej, przestrzennej, matematycznej, koniugacyjnej i kurwa kuchennej (chociaż dalej najgłupsza i najbardziej zbędna wydaje mi się inteligencja emocjonalna) istnieje też taki współczynnik, wyznacznik tudzież charakterystyka jak inteligencja pozorna. Wymyśliłem go jakieś trzy dni temu notując zarys tego wpisu na brudnej chusteczce w jeszcze bardziej brudnym wagonie polskiego PKP, więc współczynnik już istnieje i nikt nie może mi powiedzieć, że jest mniej realny od innych podobnych cech wymyślonych w ładniejszych okolicznościach. Inteligencja pozorna mierzy to za jak mądrego, zaradnego, oczytanego i bystrego uważają cię inni.
Czy można podwyższyć swoją inteligencję? Oczywiście, że można. Najłatwiej właśnie tę pozorną. Teraz podam ci kilka rewelacyjnych, aczkolwiek paradoksalnie głupawych sposobów na zbliżenie twojego wizerunku w oczach innych do wizerunku geniusza.
1. Kup sobie okulary. Im większe i grubsze, tym lepiej. Nie zrozum mnie źle… Nie kupuj zerówek. Bardzo łatwo je rozpoznać. Ludzie, którzy noszą okulary ze zwykłymi niespolaryzowanymi szkłami (użyłem słowa, którego nie znam, o czym w podpunkcie niżej) wyróżniają się na tle innych okularników. Na przykład nie mrużą oczu, kiedy ściągną pingle, żeby je wytrzeć z pary (która jest efektem procesu przeciwnego do kondensacji). Pamiętaj, że ludzie kodują podprogowo i pomimo, że świadomie są głupi jak stado dawno niedojonych owiec, to podświadomie, poniżej poziomu ego są wstanie zauważyć niewiarygodne rzeczy. Dlatego kup sobie wielkie, grube dekle od babcinych słoików oprawione kurwa w czyste rury z ciężkiego ebonitu. Najlepiej pięć dioptrii. Nie martw się tym, że masz zdrowe oczy. Popsują się.
2. Używaj dużej ilości słów, których nie znasz. Fakt, że ty ich nie rozumiesz, drastycznie zwiększa szansę na to, że nie zrozumieją ich też inni. Ja regularnie używam wyrazu „interlokutor”. Stosuję to słowo od mniej więcej pięciu lat i dalej nie mam bladego pojęcia, co ono znaczy. Fakt ten zdecydowanie ułatwia mi posługiwanie się „interlokutorem” w całkowicie nieprzystających do siebie znaczeniach. W moich ustach wyraz ten raz jest nadprzewodnikiem, raz lokatorem mieszkającym w pokoju przejściowym, a raz profesjonalnym urządzeniem do drylowania wiśni.
3. Zadbaj też o inne aspekty wyglądu, nie tylko o okulary. Noś pomięte koszule, aby okazać światu roztargnienie i inteligencką pogardę wobec tak miernych rzeczy jak dbałość o ubiór. Na koszulę oczywiście załóż sweter, poniżej swetra tweedowe spodnie (zwracam uwagę na fakt, że nawet mi nie świta w głowie, co to u diabła jest tweed). Pod pachą przydrutuj sobie największe wydanie „W poszukiwaniu straconego czasu” Prousta, jakie uda ci się znaleźć. Zadbaj o to, żeby po książce widać było, że ktoś ją czytał i to, najlepiej, dużo razy. Ty nie musisz.
Możesz też zastosować taktykę odwrotną. Wygol sobie łeb na łyso, załóż na dół dresy z lumpeksu, a na górę wytartą skórę motocyklową. Jeśli z tym wyglądem powiesz cokolwiek nawet ćwierć inteligentnego, ludzie na zasadzie kontrastu stwierdzą, że jesteś bardzo inteligentny (z dopiskiem jak na dresa).
4. Kup sobie kostkę rubika i napażaj nią w knajpach, autobusach i gdziekolwiek tam jeszcze się pojawiasz. Jest to najbardziej aktywny sposób na pokazywanie swojej inteligencji. Nawet jeśli dana osoba nie od razu spojrzy na migającej w twojej ręce kolorowe kwadraciki, to uporczywe grzechotanie na pewno na tyle ją wkurwi, że w końcu zwróci na ciebie uwagę. Jeśli ktoś zacznie się ciebie czepiać, żebyś zakończył to smutne terkotanie, możesz z zamyślonymi oczami zacząć mu mówić ciekawostki. Możesz na przykład powiedzieć, że Rubik, który wynalazł tę kostkę był Węgrem, rzeźbiarzem i inżynierem lotnictwa (true storry).
5. Milcz. Dużo milcz i z głębokim zrozumieniem kiwaj głową. Zostaniesz uznany za tajemniczego, a tajemniczość w oczach wielu jest właściwie równa inteligencji. Jeśli będziesz regularnie i zatwardziale milczał, to w końcu dojdzie do tego, że ludzie będą traktować twoje słowa, jak jakieś objawienie vestalskiej wyroczni.
6. Mów dużo ciekawostek, o czym już wspomniałem w podpunkcie cztery. Niestety z ciekawostkami jest odrobinę inaczej niż z trudnymi słowami. Mógłbyś je wprawdzie wymyślać sam… Ale umówmy się, jeśli podchodzisz poważnie do technik z tego poradnika, to znaczy, że jesteś osobą dosyć tępą. Nie będziesz w stanie wymyślić dobrej, to jest ciekawej ciekawostki. Dlatego proponuję outsourcing. Wynajmij trzech Hindusów mieszkających w Indiach i każ im pracować na zmiany. Zapłać Saladynom za naukę polskiego (w Indiach wszystko jest tanie, a nie sądzę, żebyś ty, jako osoba głupia, był w stanie opanować urdu) i posadź ich na infolinii. Zadanie trzech jasnobrązowych panów po tamtej stronie kuli ziemskiej będzie polegało na czytaniu ciekawostek w internecie i przekazywanie ich tobie przez słuchawkę blutooth. W ten sposób będziesz miał w zanadrzu ciekawostkę na każdą okazję. Uważaj tylko, aby nie powtarzać ich szeleszczącym, indyjckim akcentem.
Dla podkreślenia swojej inteligencji jako autora tekst uzupełniam zdjęciem symulacji pracy neuronów.
Zapraszam do przeczytania poprzedniego Antyporadnika.
Kiedyś napisałem innego posta o inteligencji. Odrobinę bardziej na poważnie. Można sobie przeczytać.
Wypisz-wymaluj tzw. hipsterzy. :)
Hipsterzy noszą zerówki:)
Niezwykłe… :):):)