One-linery, Impressions, Insult Comedy – podgatunki stand-upu

Steven_wright_pl

Prawie każdy nurt posiada podgatunki. Rekordy bije tutaj chyba metal. Zagorzali fani wyróżniają black, death, heavy a nawet folk metal. Właściwie wymyślanie subgenres stało się osobną formą sztuki (albo lekko dziwnej rozrywki). Jak dobrze przetrzepiemy internet, możemy natknąć się nawet na baby metal oraz nintendo metal

W stand-upie na szczęście nie ma aż tylu odmian. I tak jednak można wymienić kilka mocno wyróżniających się podgatunków. Wymieniam trzy poniżej razem z parającymi się nimi artystami.

One-linery

One-liner to humorystyczny majstersztyk (jeśli wyjdzie) – greps ekstremalnie krótki. Zazwyczaj składa się z dwóch zdań i w teorii powinno dać się go zapisać w jednej linijce. Komicy wyspecjalizowani w tego typu żartach z reguły nie rozwijają historii – skaczą z tematu na temat. W Stanach w tym gatunku przez lata rządził Steven Wright.

Pod spodem zamieszczam fragment jego występu. Od dłuższego czasu zastanawiałem się, dlaczego w internecie nie ma monologów tego komika z polskimi napisami. Już wiem. Tłumaczenie one-lienerów to taniec na linie z nożem w gębie…


W Polsce w one-linery robi na przykład Paulina Potocka. Paulinę już można znaleźć na YT.

Impressions

W amerykańskiej rozrywce czasami pojawiają się artyści określani jako impressionists.  Ale nie dajcie się zmylić. Ci ludzie nic nie malują. Po naszemu to po prostu parodyści. Opierają się na umiejętnościach zmieniania głosu, mimiki oraz w niektórych wypadkach również ruchów.

Najlepsi sekundę potrafią przeistoczyć się w całkiem inną osobę (zazwyczaj znaną). Na impersonacjach opierał się w swoim stand-upie Jim Carrey. Świetnie radził sobie z nimi również Eddie Murphy. Ja zamieszczam jednak kawałek niezbyt znanego Jima Breura. Wybrałem go z dwóch powodów:

1. bo parodiuje ciężko brzmiące kapele.

2. bo jest zajebisty

Jakiś czas temu w Polsce mieliśmy w opór parodystów. W większości jednak wymarli… Zaufajcie mi jednak, że niedługo ten trend wróci do łask. Młodzi, polscy komicy, którzy mierzą się z tą formą, to  Błażej Krajewski i Kamil Gryczka (tak jak wyżej, szukać na żywo). 

Mogę też polecić Adama Wacławiaka. Zajmuje alternatywnym kabaretem, a nie stand-upem. To jednak nie ma większego znaczenia, bo z parodiami zamiata (skecz Pizza Pod Tęczą).

INSULT COMEDY

Jest niezwykle rzadka, ale wiele wskazuje na to, że naprawdę istnieje. Insult comedy – komedia opierająca się na obrażaniu. Występujący wchodzi na scenę i jedzie po poszczególnych członkach widowni. Czepia się ich wad – łysiny, brzucha, koloru skóry, brzydoty czy nawet urody.

Stąpa po cienkiej linii. Musi ubliżać, ale tak, żeby publika go w dalszym ciągu lubiła. Siłą rzeczy tego typu show zazwyczaj są w dużo większym stopniu improwizowane niż normalny stand-up. Nie bardzo nadają się też one na duże sale (a już tym bardziej na stadiony…)

Przedstawiam Jeffa Rossa, który podjął się humorystycznego obrażania więźniarek. Mocna rzecz, polecam.

Oczywiście każdy w miarę ogarnięty polski komik wchodzi w interakcje z publicznością. Natomiast nie spotkałem się jeszcze z tym, żeby ktokolwiek wystawiał stand-up w formie insult comedy. Istnieje szansa, że Polska jeszcze nie jest na to gotowa :)

2 komentarze do “One-linery, Impressions, Insult Comedy – podgatunki stand-upu”

Leave a Reply

Sprawdź ofertę występu z żartami na temat branży. Stand-up na imprezę firmową