Już dawno odkryłem, że odnośnie poradników panuje jedna zasada. Im głupsze, tym lepsze. Myślę, że tekst Jak zostać freelancerem pobije wszelkie rekordy debilizmu. A uwierzcie mi, mam doświadczenie. W ciągu ostatnich kilku lat napisałem masę kretyńskich poradników, chociażby: Jak zmotywować się do nieprzerwanego leżenia na kanapie, Jak zrobić cośtam? oraz oczywiście Jak zostać komikiem w czasie krótszym niż dwa tygodnie? Gwarantuję, że tekst dotyczący freelancu będzie jeszcze głupszy i jeszcze mniej przydatny. Bo zostać to można niezależnym copywriterem albo fotografem. Freelancer to termin zbiorczy obejmujący dziesiątki różnych zawodów. I właśnie ze względu na swoją niedorzeczność tekst ma wszelką szansę nabić mi dziesiątki, a może nawet setki, wyświetleń.
Kim jest freelancer?
Nierobem. Człowiekiem, który zrezygnował z cudownej i gloryfikującej rzeczy, jaką jest uczciwy zarobek. Freelancer śpi do południa, swoje hobby nazywa pracą, a wieczory spędza szwendając się bez sensu od knajpy do knajpy. Freelancer nie ma pieniędzy (no bo skąd?), ale jednocześnie stać go na żarcie wołowiny z Kobe z jarmużem i chińskich pierożków nadziewanych szwedzkim serem podpuszczkowym. Porządnych ludzi strasznie wkurwia ten freelancer.
Jak zostać freelancerem? – kwestie niezwykle kluczowe
Jak zostać freelancerem? Przede wszystkim rzucić uczciwą pracę i zająć się czymś niedorzecznym. Zacząć projektować grafiki,pisać teksty marketingowe, prowadzić innym ludziom media społecznościowe. Wszystko to są to niedorzeczne zajęcia, za które powinno się płacić w najlepszym wypadku pieniędzmi z Eurobiznesu. Zarobienie prawdziwych diengów będzie wymagało całej masy zachodu oraz spędzenia dodatkowych lat na garnuszku u rodziców. Mimo wszystko poddawać się nie należy…
Czym się różni freelancer?
Szpanem i respektem. Słowo „freelancer” wzięło się od wolnego lanciera – zaciężnego żołnierza. Oznacza ono człowieka, który nie posiada stałego zatrudnienia. Niestety nie każdy, kto pracuje na swoim, ma prawo do tego niezwykle zaszczytnego miana. Jeśli piszesz na zlecenie, programujesz, albo ręcznie kleisz bardzo dziwne dzbanki, to spoko. Jeśli jesteś zwykłą krawcową wszywającą gumki do majtek, to niestety nie jesteś freelancerem. No chyba, że artystycznie wszywasz gumki do bardzo ekstrawaganckich majtek.
Skąd freelancer czerpie zlecenia?
Niestety powieszenie na płocie babci banera z napisem FREELANCER TANIO ODPICUJE CI SEO NA WORDPRESSIE nie wchodzi w grę. Również źródła twoich zleceń muszą być dziwne i niedorzeczne. Niestety, ale czeka cię założenie kont na wszystkich możliwych portalach społecznościowych. Musisz mieć Facebooka, Twittera, Instagrama, Snapchata, Youtube’a, Pinteresta, Linkedina, Tumblera, Google Plusa oraz pięć blogów na WordPressie. Ja jestem cienkim freelancerem, bo mam jedynie Facebooka, Twittera, Instagrama, Youtube’a, Pinteresta, Linkedina, Google Plusa i zaledwie dwa blogi na WordPressie (oraz jeden na Blogspocie).
Pozytywne i negatywne strony pracy freelancera
Z jednej strony to jesteś panem swojego życia, a z drugiej twoja ciotka, która pracuje w kwiaciarni, dalej nie wierzy, że z tego da się wyżyć i rozpowiada po mieście na przemian, że kradniesz albo handlujesz dragami. Nie posiadasz szefa, więc nie wkurza cię, że ktoś ci każe robić rzeczy, na które nie masz ochoty. Z drugiej strony sam musisz czasami kazać sobie je robić i z z wolna zaczynasz wkurzać sam siebie. Nie musisz chodzić do pracy na ósmą, ale z drugiej strony nikt ci nie zapłaci, jak nie pracujesz…
Jeśli jesteś freelancerem, chorobę musisz planować z dwutygodniowym wyprzedzeniem.
— Tomek Biskup (@TomekBiskup) 26 września 2016
A jeśli już uznasz, że ci nie wyszło i że kariera freelancera nie dla ciebie, możesz zostać start-upowcem. Też głupie i też nie wiadomo, o co chodzi.