Właśnie w tym momencie, a może jedną chwilę wcześniej, naszła mnie ochota, żeby zostać Januszem Weissem. Nie mam wcale na myśli, że zamierzam prowadzić zabójczo trudny teleturniej, ani tym bardziej nie planuję zakładać kabaretu z Jackiem Kleiffem. Za to myślę, że wkręcanie ludzi w programie radiowym zbliżonym do: „Dzwonię do pana, pani w nietypowej sprawie” mogłoby mi się podobać. Co więcej, wydaje mi się, że mógłbym w tym być dobry. Pomysł ów czy też koncepcja zaszczepił(a) mi się prawdopodobnie dlatego, że aktualnie pracuję przy prowokacjach reklamowych dla Milki. Przebieram się za członków straży miejskiej bądź orkiestr ulicznych, robię ludzi w wała i jeszcze mi za to płacą (podepnę filmik, kiedy tylko będę mógł). Wciągnęło mnie. Prowadzenie programu radiowego opartego na ładowaniu ludziom grubej ściemy byłoby dla mnie dobrym sposobem na promocję, uzupełnienie portfolio i zarobienie paru groszy… Dosłownie paru, bo z tego, co słyszałem, praca w rozgłośni radiowej jest kiepskim interesem. Miałbym co najwyżej na fajki (które zresztą są mi średnio potrzebne, bo nie palę).
Wkrętki w eterze
Oczywiście, jeśli przyjdę do radia i powiem: „Dzień dobry, panie redaktorze czy kim pan tam jesteś, mam chęć i zaparcie do gadania w pustkę, chciałbym robić z ludzi głupków za pana pieniądze”, nikt mnie nie weźmie. Jeśli przyniosę pomysły bardziej obrośnięte w szczegóły, moje szanse na dostanie tej fuchy odrobinę (aczkolwiek nieznacznie) wzrosną.
Wypiszę więc kilka swoich pomysłów na eterowe (eteryczne?) cykle wkrętek, inaugurując tym samym kategorię Mios Ideas, w której będę zamieszczał właśnie koncepcje na wszystko.