Czy komputery opowiadają dowcipy o elektrycznych owcach?

Czy maszyny kiedyś się zbuntują? Czy laptopy, kalkulatory i kuchenne miksery zyskają na tyle dużą świadomość, aby zniszczyć człowieka? Być może. W końcu rozwijają się umiarkowanie szybko. I tutaj pojawia się dużo ważniejsze dla mnie pytanie… Czy, gdy srebrne T-tysiąc staną z dymiącymi lufami nad zwłokami ostatnich ludzi, z ich ust posypią się brudne żarty charakterystyczne dla zwycięzców?

Kolejne być może. Maszyny już wykonały pierwszy krok w kierunku przejęcia z rąk ludzi sceny kabaretowej. Żarty wytworzone komputerowo już powstają, ale w większości kwalifikują się jako klasyczne suchary.

Internet pełen jest rozmaitych generatorów. Znajdziemy program, który przerobi twoje dane osobowe na imię z „Gwiezdnych wojen”. Ostatnio swoiste triumfy święciła aplikacja wyrzucająca pęczkami cytaty z niedoszłego króla Polski – Janusza Kowina-Mikke. Komputery piszą wiersze (w czym są równie kiepskie, jak większość ludzi nazywających siebie poetami), opowiadają krótkie, poskładane z fabularnych klocków historie. Nie powinno więc dziwić, że naukowcy podjęli szereg prób mających na celu stworzenie oprogramowania wyrzucającego ze swoich binarnych wnętrz ciągi żartów.

Pierwszy dowcipny software świata powstał w roku 1994. Nazywa się JAPE i specjalizuje się w opowiadaniu żartów typu pytanie-odpowiedź. „Wymyślane” przez niego grepsy bazują stricte na dwuznaczności słownej. Skomplikowane ponad moje rozumienie algorytmy programu szukają podobnych do siebie słów i zestawiają je w twory mające wywołać śmiech. Wszystkie (które przeczytałem oczywiście) te żarty są dosyć kiepskie. Za przykład może tutaj posłużyć następujący fragment komediowego dorobku JAPE’a:

– What do you call a strange market?

– A bizarre bazaar.

(Niestety tłumaczenia nie ma i nie będzie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie jestem w stanie oddać wiernie natury powyższego tworu językowego. Po drugie, nikt nie potrafi tego zrobić. Dlaczego? Dlatego, że w języku polskim nie istnieje wyraz (który tak jak bizzare) byłby synonim dziwności brzmiącym podobnie do słowa „bazar”. Gdybym już musiał, gdyby ktoś przytknął mi lufę do głowy, pewnie tłumacząc wymodziłbym jakiegoś gniota w rodzaju: – Jak mówimy na nietypową prostytutkę? – Dziwna dziwka.)

Drugi program układający grepsy to STANDUP (System to Augment Non-Speakers’ Dialogue Using Puns). Został opracowany przez szkockich naukowców i również bawi się słowem. Wyrzuca z siebie takie żarty jak:

– What do you get when you cross a fragrance with an actor?

– A smell Gibson.

(Skoro podałem pseudo-tłumaczenie poprzedniego żartu, to chyba ten też muszę przełożyć. Gdyby mierzył do mnie z kałąsznikowa, to powiedziałbym, że po polsku ten żart będzie brzmiał: – Co otrzymamy, kiedy skrzyżujemy woń z aktorem? – Zbigniewa Zapachowskiego.)

Oficjalnie STANDUP powstał, aby pomagać dzieciom o obniżonych zdolnościach językowych. Kontakt z maszyną, która generuje kiepskie żarty, rzekomo ma zachęcić dzieciaki do samodzielnych zabaw słownych. Ja po prostu mam wrażenie, że tajemniczy szkoccy naukowcy chcieli mieć program, który opowiada suchary, ale aby go stworzyć potrzebowali pieniędzy i co za tym idzie, dobrej wymówki.

Inne powody, dla których tworzy się dowcipne programy, to polepszanie poziomu na jakim komputery komunikują się z człowiekiem. Z czasem aplikacje takie jak SIRI czy samochodowa nawigacja mają zacząć wplatać w swoje wypowiedzi elementy komizmu. JAPE i STANDUP są więc podwalinami pod GPSa, który będzie samodzielnie i humorystycznie komentował drogowe wpadki kierowcy.

Trzeci program (powstało ich dosyć dużo…) – Manatee odbył nawet pojedynek na żarty z wybijającym się amerykańskim komikiem typu stand-up – Myqiem Kaplanem. Maszyna i człowiek mieli stworzyć po trzy grepsy tego samego typu, czyli jedynego znanego Manatee. Oprogramowanie specjalizuje się w pisaniu żartów porównawczych ( “I like my men like I like my tea – hot and British” i tutaj po raz pierwszy, na szczęście, nie muszę nic przekręcać w tłumaczeniu. W języku polskim ten „żart” będzie brzmiał „Lubię mężczyzn takich samych jak herbatę – gorących i brytyjskich.”) Dodatkowo każdy greps wygenerowany przez Manatee jest ozdobiony odpowiednim zdjęciem, zaczerpniętym oczywiście z internetu.

Moim zdaniem Kaplan bezsprzecznie wygrał. Jego żarty mają w sobie polot, zaskoczenie, nutkę fantazji. Po grepsach Manatee od razu widać, że stworzone na siłę. Zamieszczam przykład autorstwa Myqa (oraz link do całości artykułu, z którego zaczerpnąłem historię dowcipnej walki maszyny i człowieka):

jokes-660x224

Komputery już od dawna wygrywają z człowiekiem w szachy. Czy kiedykolwiek mają szansę doścignąć nas w wymyślaniu żartów? Nawet jeśli tak, to jeszcze długa droga przed nimi. Humor wprawdzie, podobnie jak szachy, posiada zasady. Każdy żart musi zawierać zaskoczenie, w dziewięćdziesięciu procentach przypadków ktoś w nim musi ucierpieć. Reguły rządzące humorem są jednak płynne i aż zanadto lubią się zmieniać i morfować.

Posta zakończę podejrzanym komunikatem. Zbierając materiały, tak mocno nasączyłem się tematyką komputerową, że sam zacząłem czuć się jak software stworzony, by pisać artykuły nawiązujące do teorii humoru. Prawdopodobnie to widać.

Zachęcam do przeczytania posta o komikach, którzy próbowali swoich sił w polityce.

3 komentarze do “Czy komputery opowiadają dowcipy o elektrycznych owcach?”

  1. Do tego chyba jeszcze daleko, komputery musiałyby zyskać świadomość, myśleć abstrakcyjnie i posiadać poczucie humoru. Ale może wymyślą, coś innego, niż poczucie humoru, coś czego my ludzie nie zrozumiemy :)

    1. Albo będą miały własne dowcipy pisane kodem binarnym. Jasne, że daleko. Ale sam fakt, że naukowcy opracowali programy wymyślające gry słowne, oznacza, że komputerowe poczucie humoru nie jest niemożliwe.

Leave a Reply

Sprawdź ofertę występu z żartami na temat branży. Stand-up na imprezę firmową