Dopiero teraz przyszła pora na "Stand-up – Zabij mnie śmiechem"

Show „Stand-up – zabij mnie śmiechem” prawie zabiło polski stand-up. Emitując program telewizja Polsat zachowała się jak rasowy esesman, bo strzeliła w potylicę noworodkowi. Produkcja pojawiła się zdecydowanie zbyt wcześnie. W momencie jej wkroczenia na antenę nie było w Polsce żadnego stand-upu. Komików rzeczywiście zajmujących się tą formą rozrywki można było policzyć na palcach dwóch rąk. Dlatego do konkursu weszła duża ilość amatorów. Dla wielu z nich udział w „Zabij mnie śmiechem” był jednym z pierwszych kroków scenicznych. Nie sądzę, żeby właśnie o to chodziło twórcom programu:)

Rozumiem, że Polsat chciał działać szybko. Jego posunięcie było odpowiednikiem typowo imprezowej frazy: „Tfu, tfu, zaklepuję” wykrzyczanej na samo wspomnienie o tym, że ma pojawić się naprawdę tłusty tort. Telewizja Solorza chciała zarezerwować dla siebie talent show dla komików. Bo przecież „Last comic standing”, na którym zdecydowanie wzorowano „Zabij mnie śmiechem”, ma w Stanach całkiem niezłą popularność. Tyle tylko, że komicy, którzy zgłaszają się do amerykańskiego konkursu to zawodowcy. Niejednokrotnie mają za sobą całe lata spędzone w trasie. Niektórzy pełnią rolę lokalnych gwiazd. Są naprawdę rozpoznawalni we własnych regionach.

Dlatego też do polskiej wersji konkursu wprowadzono kilka osób związanych ze sceną kabaretową bądź teatralną. Niestety tacy ludzie jak Leszek Jenek (z dawnego kabaretu Potem) i Michał Milowicz, z którego Lubaszence kiedyś udało się zrobić niezłego aktora komediowego, odpadali z konkursu bardzo szybko.

Za pomocą głosowania sms do finału weszło sześciu uczestników. Trójka, konkretnie trzy kobiety, posiadały wszelkie cechy faworytów widowni talent show. Chodzi mianowicie o karlicę (tak, wiem, wiem, osobę o wyjątkowo mało imponującym wzroście), babcię od Bolka i Lolka oraz góralkę. Głównym kryterium wydawała się być nie jakość żartów, ale jakaś sympatia wobec tak zwanego amerykańskiego underdoga (tzn. pariasa)… Pozostałą trójkę tworzyło dwóch profesjonalistów oraz Kempa, który musiał profesjonalistą stać się w rekordowo krótkim czasie.

Ciekawi mnie jedna rzecz. Wszyscy moi znajomi, którzy trafili do programów typu talent show, twierdzą, że głosowanie sms jest jedną wielką, wierutną bzdurą. Rzekomo o wszelkich awansach decydują producenci, reżyserzy i inni ludzie schowani głęboko za kulisami produkcji. Albo w tamtych czasach jeszcze było inaczej, albo tajemniczy decydenci postanowili kierować się przy wyborze tymi samymi kryteriami, które brałaby pod uwagę publiczność.

Pozostaje jeszcze kwestia nagrody. Wygrany miał dostać (i ostatecznie dostał) możliwość wyjazdu na stypendium do jednej ze szkół komediowych w Stanach Zjednoczonych. Instytucja była przedstawiona jako prestiżowa, ale jednocześnie ani razu nie podano jej nazwy. Nawet przybliżonej. Poza tym wyobraźmy sobie, że teoretycznie program wygrałby ktoś, kto ni chu-chu nie potrafi mówić po angielsku. Pojechałby z tłumaczem, czy co? Zajęcia prowadziłby dla niego komik biegły w ponglish? Kryszak zrobiłby mu w zastępstwie przydługie warsztaty z opowiadania anegdot o politykach?

Ale do sedna. Dzisiaj mamy w Polsce ponad stu stand-uperów i z przykrością muszę przyznać, że wielu z nich prezentuje niezły poziom (nie ma co ściemniać, wysokiej jakości konkurencja nie do końca jest mi na rękę). Wielu ludzi w naszym kraju posiada dopracowane fragmenty, żarty, monologi. Gdyby dzisiaj pojawił się program pokroju „Zabij mnie śmiechem” zostałby zalany materiałami o mocy wystarczającej, aby każda sekunda show była hitem. Niestety nikt się do robienia owego programu nie kwapi, bo pierwsze podejście okazało się być kompletnym niewypałem. Tak to już jest.

Swoją drogą, jak na gościa, który w życiu nie obejrzał żadnego pełnego odcinka „Zabij mnie śmiechem”, sporo wiem na temat tego programu.

Całkowicie przy okazji zachęcam do przeczytania kompletnie niezwiązanego z powyższym posta o żartach pisanych za pomocą komputerów.

Jeden komentarz do “Dopiero teraz przyszła pora na "Stand-up – Zabij mnie śmiechem"”

Leave a Reply

Sprawdź ofertę występu z żartami na temat branży. Stand-up na imprezę firmową